czwartek, 3 lutego 2011

Braterska miłość czyli Tolinka oczami Julka

Zacznę od tego, że Julek na wieść o tym że będzie miał rodzeństwo bardzo się ucieszył.
Na pytanie czy gdyby miał wpływ na płeć dziecka chciałby mieć brata czy siostrę, bez wahania odparł że chce siostrę. Późniejsze badania USG potwierdziły płeć żeńską. Jednak na wszelki wypadek tłumaczyliśmy mu z mężem, że czasami badania się mylą i może urodzić się braciszek. Na co odparł, że woli siostrę a jeśli urodzi się brat to też się ucieszy "ale średnio".
Jak wiadomo, urodziła się Tolinka na której punkcie oszalał :) Nie ma dnia, żeby jej nie przytulił, nie wycałował rączek, stópek i policzków. Czasami nawet w wyliczance kogo kocha, Tolinka zajmuje zaszczytne pierwsze miejsce przede mną.
Zdarza się jednak, że się na nią złości jak wkłada jego autka do buzi ( w sumie trudno mu się dziwić). Albo jak nie mogę mu poświecić czasu bo akurat karmię/kąpię/usypiam małą. Wiedząc o tym zapytałam kiedyś czy gdyby mógł cofnąć czas to czy nadal chciałby aby Tola była z nami. I wiecie co odpowiedział?
"Wiesz mamusiu, czasami to bym chciał żeby Tolinka ostatni dzień była w brzuszku".
Ogromnie mnie tym rozczulił :) Nie powiedział, że wolałby żeby jej nie było, tylko ten jeden dzień w brzuszku by chciał...

Jak Tola miała ze 2 tygodnie często przyglądaliśmy się do kogo jest podobna. Leżę z nią w sypialni, karmię i słyszę rozmowę mego męża z Julkiem w pokoju obok.
Mąż mówi do niego: "wiesz, Tolinka jest bardzo podobna do mamusi. Ma takie same duże oczka,długie rzęsy kształt brwi i stópek. Z resztą ty też masz identyczne stópki jak mama i Tolinka. Tylko Mała ma zupełnie nie podobne do Mamusi rączki bo Malutka ma takie delikatne długie paluszki (sic!). Dłonie pianisty..."
Po chwili przybiega do mnie Julcio i woła: "Mamusiu wiesz, Tatuś mi powiedział że my we trójkę mamy takie same stópki ale za to Tolinka ma PIANINOWE RĘCE!" :)

Innym razem podczas przewijania Pączka, Julek patrzy na nią jak zaczarowany i rzecze:
"Szkoda, że Tolinka nie jest PLUSZKĄ bo bym ją sobie wziął do łóżeczka i z nią spał".
Słysząc to, wspięłam się na wyżyny intelektu,  przeszukałam szufladki swego zmęczonego ciągłym niewyspaniem mózgu w poszukiwaniu słowa PLUSZKA. I po sekundzie mnie olśniło :)
Tak, tak, dobrze się domyślacie. Mój kochany Julcio stworzył sobie żeńską formę od słowa pluszak :)

Na zakończenie dodam, że gdy byłam z Tolą w ciąży wiele osób pytało mnie jak na wieść o rodzeństwie zareagował Julek. Odpowiadałam, że bardzo się ucieszył i nadal się cieszy. W odpowiedzi prawie zawsze słyszałam, że teraz to może się cieszy ale dopiero zobaczę jak się urodzi mała, to wtedy mu się zmieni, oj zmieni! Konwersując miło dalej, tłumaczyłam że może tak się stanie, ale przynajmniej w ciąży oszczędził mi złości, że nie chce brata ani siostry, że nie będzie się dzielił zabawkami i takie tam czego doświadczały moje znajome. Dobre i to.
Urodziła się Tolinka i zaraz padały dalsze pytania: i jak Julek? Bardzo jest zazdrosny? Dokucza jej? Spokojnie odpowiadałam, że nic z tych rzeczy :) Julcio jest autentycznie szczęśliwy, kocha Małą tuli ją, pilnuje żeby nikt nie zaglądał do wózka na spacerze, żeby na nią nie kaszlał, nie prychał... Na co tym razem usłyszałam: na początku zawsze tak jest bo jest zaaferowany bo to COŚ nowego w domu, późnej to zobaczysz...
Minęło kilka tygodni, te same pytania i te same moje odpowiedzi. W końcu usłyszałam, że taki jest dobry dla niej ale mu to przejdzie po pierwszych 3 miesiącach (skąd taki termin??). Po 3 miesiącach mu nie przeszło, co więcej po pół roku również. Z czego się niezmiernie cieszę:) A innym mamom mających starszych zazdrośników mogę tylko współczuć...
Ja ma pod tym względem 6 miesięcy idylli :) I liczę na więcej :)

p.s. Jest jednak coś czego Julek w Tolince nie znosi. A mianowicie gdy jej się uleje...
Raz przytulił się do niej i pech chciał, że dokładnie w tej chwili jej się ulało... Na niego... Na jego koszulkę... Ja zaczęłam ryczeć ze śmiechu, a moje starsze dziecię z wściekłości. Zezłościł się okropnie i o tą "ulewkę" i o to, że ja się śmiałam. Dostał wręcz histerii. Darł się: "ratunku!!! ściągnijcie to ze mnie!! ściągnijcie!!! Aaaaaaaa!!! Mamusiu ściągnij to tak, żebym tego nie czuł! Błagam Cię, żeby TO nie dotykało mojego ciała!!!"
Od tamtej pory jak tylko widzi, że jej się ulało od razu zwiewa 2 metry dalej. I nie pozwala wchodzić z nią do swojego pokoju zaraz po jej karmieniu bo:" no tak, zaraz mi tu uleje na dywanik! albo na moje autka!".
Ale i tak ją kocha :)

2 komentarze:

  1. Nie sluchaj glupot ludzi! U mnie ponad dwa lata ta milosc miedzy bracikami trwa. Jakos sie nic nie zmienilo :) I Wam tego zycze!

    OdpowiedzUsuń
  2. no właśnie przestałam słuchać "mądrych rad" :) Póki co cieszę się, że jest jak jest :) Buziak!

    OdpowiedzUsuń